Do tegorocznego owocobrania jeszcze daleko, niemniej istnieją możliwości ku temu, aby ich smak był obecny w naszej diecie każdego dnia. Nie mam tu jednak na myśli napojów o smaku wszelakim, czy innym podobnym produkcie, ponieważ odczucie smaku tego, co spożywamy, zdecydowanie powinno iść w parze z pozytywnymi skutkami dla organizmu.
Jednym z łatwiejszych do wytworzenia w domowych warunkach jest sok malinowy. Jeżeli posiadamy- z własnych krzewów, jeżeli nie- zakupionych i najlepiej od producenta, gdyż tam cena będzie dla nas najkorzystniejsza. Następnie w słoiku zasypujemy owoce cukrem i aby uniknąć fermentacji alkoholowej i przeistoczenia się soku w wino, stawiamy w nie nasłonecznionym miejscu pod przykryciem z gazy. Co jednak zrobić, gdy sok się skończy, nie lubimy się bawić w robienie przetworów albo unikamy cukru? Można oczywiście sok kupić, dbając jedynie o to, aby był to rzeczywiście produkt, o jaki nam chodzi. A jest to bardzo istotne.
Prawdziwy sok ma nam wiele do zaoferowania. Przede wszystkim zawarta w nim jest witamina C 1000, naturalna, będącą antyutleniaczem niszczącym rakotwórcze wolne rodniki oraz wspomagającą organizm ludzki w obronie przed wszelakimi infekcjami. Wraz z szeregiem innych witamin oraz mikroelementów działa ona napotliwie, wspomaga pracę wątroby i serca, a także zapobiega miażdżycy, a nawet dzięki obecności magnezu, pomaga w redukcji stresu. Maliny zawierają pektyny i kwasy organiczne, pomocne podczas odchudzania i oczyszczania organizmu z toksyn oraz faktycznie działają podczas przeziębienia dzięki obecności kwasu salicylowego (tego samego, co w aspirynie). Co istotne, maliny nie posiadają jednego:
– ulotki z informacją, że przed użyciem należy się skonsultować z lekarzem lub farmaceutą.